^^Marek^^

 
registro: 30/08/2006
:))
Pontos92mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 108
Último jogo
Dominó

Dominó

Dominó
155 dias h

Oto wielka tajemnica wiary: złoto i dolary...

(Wszystkie wymienione osoby mogą być wymyślone, a historia czysto przypadkowa)

Zacznę słowami "oto wielka tajemnica wiary: złoto i dolary..." - coś w tym jest...
Jak się zaczęło?

Około 25 roku n.e. zebrało się kilku braci i znajomych. Wśród nich był Szymon, jego brat Andrzej i Jakub z bratem Janem.  Wszyscy mieszkali niedaleko siebie w pobliżu Jeziora Tyberiadzkiego w Galilei, każdy z nich był rybakiem. 
Najlepiej wiodło się Szymonowi, miał łódź i pomocników czyli na ówczesne czasy nie należał do najbiedniejszej klasy. Jednakże natura człowieka jest taka, że zawsze mogło być lepiej i każdy z nas chciałby mieć wszystkiego więcej... Nie inaczej było wtedy. 

Ci młodzi wtedy "chłopcy" chcieli żyć w dostatku i pragnęli zapewnić swoim rodzinom godne życie.
Lecz co w tamtych czasach mogło przynieść bogactwo? Jeśli ktoś nie urodził się w bogatej rodzinie to miał problem. Miał wybór - mógł zostać bandytą i złodziejem, wyjechać i szukać lepszego życia lub mieć dobry pomysł na biznes...

Szymon wpadł na taki biznes i dziś jego "firma" jest do dziś najpotężniejszą firmą/instytucją jaka kiedykolwiek istniała na ziemi... czyli chrześcijanizm, który powoli chyli się ku upadkowi...

Ci młodzi "chłopcy" zafascynowali się innymi potężnymi panującymi religiami jak judaizm, hinduizm czy buddyzm... Były także inne religie lecz nie tak bardzo znane i przede wszystkim bogate jak te wspomniane...
Szymon z bratem i znajomymi byli "architektami" - stworzyli zarys swego pomysłu. Wtedy nie byli jeszcze świadomi tego jaki będą mieć wpływ na całą ludzkość. Wszystkie pomysły były później dopracowywane stopniowo. Potrzebowali coś/czegoś/kogoś na czym będzie opierać się cały szkielet ich nowej wiary... To był największy problem - dać ludziom powód do wyboru, do zastanowienia się, do przeciągnięcia na "właściwą stronę"... 

I znowu przyszła z pomocą inna religia i wzór założyciela Judaizmu czyli Mosze. Pomysł był dobry lecz nikt spośród zebranych nie chciał podjąć się tego "zadania". Podczas spotkań przy dopracowywaniu swojej kluczowej postaci, starali się pracować nad jak największą ilością szczegółów aby postać stała się jak najbardziej wiarygodna, budziła zaufanie, a czasami lęk.

Do tej roli pasowała jedynie osoba w postaci... Emmanuela czyli późniejszego Yahshuah czy jak kto woli Jezusa...

Cd...