Przyszedłeś dziś do mnie
lipcowym deszczem
ciepłymi kropelkami
twarz moją pieścisz
Kropla po kropli spływasz
po mym ciele
powodując mimowolne dreszcze
Zamykam oczy i niemal zamieram
jak niewolnica w okowach namiętności
pozwalam byś niesfornymi kropelkami
dosięgnął zakamarków
mej bezwstydnej nagości
Nieśmiało odsłaniam coraz więcej
prężąc prawie nagie ciało
chłonę każdą kroplę
i szepczę;
pieść miły .. nie odchodź
nie odchodź jeszcze
lecz deszcz ustaje
moje ciało smagają
ciepłe promienie słońca
otwieram oczy i widzę
Ciebie
jesteś teraz cudną tęczą
na mym lipcowym
niebie.
aut. Majka 31.07.2011r